Svietlana — Rzeszów

Moja historia to jedna z wielu historii ukraińskich kobiet. 

Po rozpoczęciu wojny na Ukrainie razem z córką przekroczyłyśmy granicę Polski. Jedyne uczucia, które wtedy przeżywałam to dezorientacja, strach o życie i bezpieczeństwo mojego dziecka, lęk o bliskich i krewnych pozostających na Ukrainie. Myślałam tylko o tym, żeby wszystko się skończyło, ponieważ cierpią i giną niewinni ludzie.


Myśli w mojej głowie krążyły wokół pytań: „Co robić dalej? Jak dalej żyć?” Do granicy dotarliśmy w 3 dni, pokonując spory dystans i piekielnie długą drogę. Teraz naprawdę rozumiem, jak kruche jest życie ludzkie.


Odetchnęłam z ulgą, kiedy przekroczyłam polską granicę. Pamiętam, że powitano nas mnóstwem smakołyków — zarówno dzieci, jak i dorosłych. Najbardziej zapamiętałam pyszną kanapkę z napisem „Witamy w Polsce!”.


Wybór Rzeszowa nie był przypadkowy, ponieważ mieszkał tu mój brat, więc zatrzymałyśmy się z córką u niego. Nie byłam przyzwyczajona do bezczynności, a chęć niesienia pomocy napędzała mnie do działania. To było również doskonałe rozwiązanie, aby odpocząć od tego, co działo się w moim kraju i odłożyć telefon, aby nie czytać wiadomości. Pomagałam jako wolontariusz, równocześnie szukając pracy w sektorze medycznym.


Kiedy dowiedziałam się, że medyczna organizacja Medyk w Rzeszowie zatrudnia personel medyczny z Ukrainy, wykorzystałam tę szansę jako możliwość dalszego rozwoju w mojej branży. Po uznaniu mojego dyplomu pracuję teraz w dziedzinie, którą kocham. Pomagam z przyjemnością obywatelom mojego kraju i Polski.


Mam wielką nadzieję i wierzę, że wojna na Ukrainie wkrótce się skończy!